Dolina Omo – wyżłobiony przez rzekę o tej samej nazwie skrawek lądu w Etiopii. Jedno z najdzikszych miejsc na Ziemi. Jedno z ostatnich takich miejsc. Spalona afrykańskim słońcem ziemia, która dziś – na początku XXI wieku – jest żywym skansenem, muzeum samej ludzkości, które znika z dnia na dzień. I to znika bardzo szybko. Dziko żyjące plemiona kurczą się, cywilizują. Postęp technologiczny zabija tradycje. Czy to dobrze czy źle – niech każdy oceni sam.

PLEMIĘ HAMER
Dotarłem do małej wioseczki Lojira niedaleko Turmi. Ziemie te należą do plemienia Hamer, które na tle innych wyróżnia się charakterystycznymi fryzurami swoich kobiet. Naszym gospodarzem był Gele, chudy, wysoki mężczyzna, który za gościnę kazał zapłacić nam 150 Birr od osoby (ok 7 dolarów) oraz butelkę miejscowego bimbru, po który wrócić musieliśmy specjalnie do Turmi. Gele nosił przy sobie mały drewniany stołek, który służy mężczyznom plemienia również jako „poduszka” – w ten sposób zawsze jest na czym usiąść oraz gdzie się położyć.
Gele rozłożył dla nas na ziemi kozią skórę, sam przycupnął na swoim stołeczku. Zapytałem o ilość zwierząt, które posiada – Gele nie wiedział. Wszystkie dobra materialne w wiosce są wspólne, nikt dokładnie nie wie jaki jest stan posiadania. Ot, afrykańskie podejście do życia. Dziś jest dobrze, co będzie jutro – nie ważne. Zapytał mnie ile zwierząt ja posiadam. Tylko jednego kota? Wyjątkowo zabawne! Ale rozumiemy to. W twoim kraju są pieniądze i ty nie potrzebujesz zwierząt. Dla nas nasze krowy są pieniędzmi! To nasza waluta!
Następnego dnia uczestniczyć mieliśmy w słynnej ceremonii skakania przez byki. Gdy mężczyzna wkracza w wiek dojrzały (sam go sobie wyznacza – musi przejść rytuał, gdy chce znaleźć sobie żonę), musi przeskoczyć przez ustawione w rzędzie byki – trzy razy z rzędu. Nie można tego ćwiczyć przed samą ceremonią, ale próby można powtarzać jeśli się nie powiodą.
Skakanie poprzedza inna ceremonia. Bardziej krwawa i dająca do myślenia. Otóż wszystkie kobiety z rodziny wchodzącego w dorosłość chłopaka muszą zostać wychłostane. Kobiety Hamer z dumą noszą swoje blizny – pierwszy raz uczestniczą w ceremonii w wieku mniej więcej lat 13.
Przed rytuałem kobiety zbierają się nad rzeką, przywiązują do nóg metalowe dzwonki i tańcząc oraz chodząc w kółko śpiewają pieśni dla swojego brata, mówiące mniej więcej tyle, że to właśnie dziś ostatni raz jest ich bratem. Gdy nad rzeką pojawiają się mężczyźni z witkami, kobiety biegną do nich prosząc o to, by to właśnie je wybatożył. Każda blizna zwiększa prestiż. Kobiety z czasem wpadają w amok, szał, zaczynają walczyć między sobą o to, która z nich ma zostać wychłostana, a gdy chłostane są za słabo – proszą o więcej.
Po zakończeniu tej części ceremonii przechodzi się w głąb buszu, gdzie chłopak błogosławiony jest przez mężczyzn swojego plemienia, byki gromadzone są na małym placyku pomiędzy ludźmi, a następnie młodzi chłopcy łapią je (za ogon i język – w ten sposób zwierze nie będzie się wyrywać) i ustawiają jeden obok drugiego. Kawaler przebiega po grzbietach zwierząt w tę i z powrotem kilka razy. Wkracza w dorosłość.
Po ceremonii mężczyzna wchodzi nago do buszu zabierając ze sobą tylko jednego ze swych przyjaciół. Chodzą od wioski do wioski szukając żony – gdy znajdzie wybrankę swego serca jej dom oznacza krowimi odchodami. Poszukiwania trwają od kilku tygodni nawet do trzech miesięcy, a chłopiec musi radzić sobie w lesie sam – mieszkańcy jego wioski pod lasem zostawiają jedynie krowie mleko i krew – do picia, bo woda jest tutaj dobrem deficytowym.
Wybranka najczęściej jest w wieku 16-18 lat. Nie może sama decydować o swoim losie – robi to za nią rodzina. Wysyła ona swoich emisariuszy do rodziny chłopca i decydują o ślubie – czy się odbędzie oraz w jaki sposób rodzina mężczyzny zapłaci rodzinie kobiety (ile krów lub innych dóbr). Gdy rodziny dojdą do porozumienia, wówczas chłopiec symbolicznie porywa dziewczynę i zabiera ją do swojej wioski, gdzie budują własny dom. Kobiety mają natomiast prawo do rozwodu – jeśli mężczyzna nie spełnia swoich ról społecznych. Jej rodzina musi wówczas oddać to co otrzymała w dniu ślubu. Żenić się muszą w pierwszej kolejności najstarsi synowie – jeśli nie są żonaci, wówczas ich młodsi bracia również nie mogą mieć żon.
Żona nie powinna być dziewicą. Jeśli nie była wcześniej z żadnym mężczyzną oznacza to, że coś jest z nią nie tak – nikt jej nie chciał. Specjalnie do tego organizowane są imprezy – cała wioska udaje się do lasu, tam piją i bawią się. Około północy starsi wracają do domów, a młodzi mają czas tylko dla siebie.
Jeśli dziewczyna zajdzie w ciążę, jest ona usuwana specjalnymi naparami. Jeśli jednak nie uda się wydalić płodu, wówczas ciąża jest ukrywana, a dzieckiem zajmuje się matka (wychowuje jako swoje).
Jeśli kobieta straci męża wówczas staje się żoną jednego z jego braci. Jeśli nie miał braci, wychodzi za pozostały po nim stołek – i ustawia go na środku swojego domu. Zainteresowany nią mężczyzna może przyjść i usiąść na tym stołku – w ten sposób pokazuje jej, że chcę być jej kolejnym mężem.
Hamer mogą posiadać wiele żon, które oznaczane są „naszyjnikami” – ogromnymi żelazno-skórzanymi obrożami. Największa, posiadająca z przodu cylinder obroża symbolizuje pierwszą żonę. Żelazne obręcze kolejne żony (dwie obręcze – druga żona, trzy obręcze – trzecia żona itd.).
Jeśli dziecku plemienia Hamer zęby zaczną rosnąć od góry w pierwszej kolejności, jest ono oddawane do adopcji. Jest ono bowiem przeklęte, jest demonem, który przyniesie nieszczęście całej wiosce. Wszystko pochodzi bowiem od ziemi – a ziemia wydaje swoje plony od dołu. Przeklęte dziecko oznacza przeklętą ziemię – a ziemia daje życie. Bez żyznej ziemi plemię zginie.

PLEMIĘ MURSI
Najbardziej nieprzyjazne oraz najpopularniejsze wśród turystów plemię Doliny Omo. Mursi słyną z glinianych dysków, które wkładają sobie w wargi. Odwiedzamy wioskę Pele i przed spotkaniem z tutejszymi ludźmi przez chwilę rozmawiamy z Mimiszo – wodzem, który jako jedyny mówi po angielsku. I to biegle, bo studiował za granicą, m.in. Wielkiej Brytanii i w Nowym Jorku. Był również w Australii oraz Brazylii. Zjeździł cały świat. Rząd Etiopii zainwestował w edukację wodzów plemiennych (władza jest dynastyczna), aby ucywilizować całe plemiona.
Mursi powinno odwiedzać się rano, gdy jeszcze są trzeźwi. Są dość nachalni i nieprzyjemni nawet bez alkoholu, a wieczorami mogą robić się wręcz agresywni. Nie ma żadnej interakcji poza tą, że karzą płacić sobie za zdjęcia. Stroje oraz ozdoby, które noszą na sobie gdy przyjechaliśmy nakładają jedynie po to, by dać się sfotografować i zarobić dodatkowe 5 lub 10 Birr. Są to stroje ceremonialne, wojenne lub zakładane na różne inne okazje – ale dziś głównie dla turystów.
Wokół wioski widoczni są strażnicy trzymający AK-47. Nie każde plemię posiada nowoczesną broń. W Mursi jednak młodzi chłopcy aby wyjść za mąż muszą zapłacić rodzinie panny młodej posag – 36 krów oraz kałasznikow. Taka jest cena za kobietę w tym plemieniu.
Ozdoby, które Mursi noszą na sobie są oznaką bogactwa całego plemienia. Rogi na głowie pokazywać mają, że rodzina ma krowy, owoce – że zbiory były dobre.
Plemiona toczą ze sobą wojny – o terytorium, o kobiety lub, najczęściej, o krowy. Mursi są plemieniem narażonym na wyginięcie, ponieważ jest ich jedynie 10 tysięcy. Mają jednak sojusz z plemieniem Bodi co daje im wspólną siłę 45 tysięcy ludzi. Jeśli jedno plemię zabije mężczyznę z drugiego plemienia, wówczas musi zapłacić za jego śmierć kobietą (młodą, niezamężną dziewczyną swojego plemienia). Jeśli zginie kobieta, wówczas plemię kalkuluje ile była warta (ile miała lub mogłaby mieć dzieci – synów lub córek), a drugie plemię musi spłacić ją w krowach.

PLEMIĘ BODI
W plemieniu Bodi jeden z synów od małego jest tuczony – tak by rósł do monstrualnych rozmiarów. Jego jedynym zadaniem jest jedzenie. W zasadzie nie opuszcza domu – jedynie by załatwiać potrzeby fizjologiczne. Gdy jest już w odpowiednim wieku (około 18 lat), udaje się do domu wodza i tam poddawany jest ocenie rady starszych. Wybierają oni który z mężczyzn jest największy, najgrubszy – ten dostaje pieniądze i prestiż, każda kobieta będzie chciała go za męża. Reszta mężczyzn może od tego momentu toczyć normalne życie.
Plemię Bodi liczy około 35 tysięcy osób.
Jeśli w plemieniu Bodi dziecku zęby zaczną rosnąć od góry, jest ono wrzucane do rzeki. Jako demon musi umrzeć.

PLEMIĘ ARI
Liczące 60 tysięcy ludzi plemię Ari żyje w dużo bardziej cywilizowany sposób. Korzystają z nowoczesnej edukacji oraz zdobyczy technicznych. Żyją pomiędzy terenami plemion Mursi i Bodi, a miasteczkiem Jinka – z tego też powodu są nietykalni.
Mursi i Bodi nie mogą pozwolić sobie na zatargi z Ari, ponieważ odcięliby się od targowisk, szkół, źródeł wody oraz dostępu do drogi prowadzącej w głąb Etiopii. Ari mogą więc prowadzić spokojne życie.
Na targu Ari zaproponowali mi małe, białe banany, które nazywają tutaj Ferendżi – tak określa się również nie-czarnych cudzoziemców. Mały, biały i krótki – Ferendżi.

PLEMIĘ KONSO
Plemię Konso to plemię już ucywilizowane. Nie chodzą nago, nie malują ciał. Słyną przede wszystkim z wygładzania górskich zboczy tak, aby móc hodować na nich ryż i inne warzywa. Słyną także z fortyfikowanych wiosek, budowanych na okręgach – gdy wieś rozrasta się dobudowywany jest następny krąg.
Plemię Konso liczy około 300 tysięcy ludzi (informacja od przewodnika, członka plemienia).
W wioskach znajdują się domy społeczne – miejsca, gdzie mieszkańcy zbierają się przy ważnych okazjach. Mieszkają tam też wszyscy chłopcy z wioski – gdy dziecko skończy 12 lat wyprowadza się z domu rodziców i wprowadza właśnie do takiego domu społecznego. Staje się „chłopcem wioski” i jego zadaniem jest od tej pory pomoc mieszkańcom. Chłopcy ci są jednocześnie milicją, budowniczymi, strażą pożarną, a starsi mieszkańcy zawsze mogą wezwać ich do dowolnej pomocy. Chłopiec opuszcza dom społeczny gdy znajdzie sobie żonę.
W kilku miejscach wioski znajdują się również Słupy Pokoleń – co 18 lat (a więc co jedno pokolenie), mężczyźni przynoszą z lasu pień drzewa i przywiązują go do pozostałych, przyniesionych wcześniej. W ten sposób odczytać można jak długo istnieje plemię oraz wioska. W ten sposób nie ginie pamięć o przodkach.
Konso wewnętrznie również podzieleni są na plemiona, a chłopak żonę może znaleźć jedynie w innym plemieniu. W ten sposób unikają mieszania się wewnątrz rodzin. Aby móc się ożenić chłopiec musi udowodnić swoją siłę. Przy Słupach Pokoleń znajdują się ogromne, 50 kilogramowe głazy, który młody mężczyzna musi podnieść i nad głową przerzucić za plecy. Obok dużego znajduje się mniejszy głaz, na którym można ćwiczyć.
Dolina Omo w Etiopii zamieszkana jest przez dwadzieścia kilka plemion, z których większość jest już dziś ucywilizowana – używają telefonów komórkowych, jeżdżą autami, uczą się języków. Miejsce to szybko zanika i niedługo straci swój dziki charakter. Mówi się, że nie powinniśmy cywilizować tych ludzi na siłę. Że powinniśmy pozwolić im trwać tak jak trwają. Że powinniśmy im pozwolić decydować samemu.

Byłem bardzo zadowolony, że trafiłem na to miejsce . Wielu autorom wydaje się, że mają rzetelną wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale często tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Świetny artykuł. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i często odwiedzał, aby poczytać nowe posty.
Bardzo mi miło to słyszeć! Zapraszam serdecznie na moją stronę i w ogóle do kontaktu 🙂 Ten artykuł starałem się pisać w miarę możliwości bezstronnie, nie ujawniać moich własnych poglądów, chyba mi się udało.